To pytanie zadawał sobie nie raz, każdy gracz FIFY, który grał w tryb wieloosobowy piłkarskiej serii Electronic Arts, po jakiejś pechowej porażce, lub po srogim blamażu. Ileż nerwów, ileż zniszczonych padów, było spowodowane przez właśnie FIFĘ. Mimo to, rokrocznie sprzedawanych jest miliony kopii nowych odsłon tej serii. Dlaczego, skoro gra często przynosi tylko frustrację, nerwy, irytację, niechęć do wszystkiego i ogólną złość?
Wielu nałogowych graczy w FIFE słyszało tekst: „Skoro ciągle cię to tak irytuje, to czemu w to grasz?”. I pewnie można by rzec, że ci ludzie mają rację. W końcu ilukrotnie rozłączyło Was z serwerami EA i zaliczyło porażkę, ile razy padliście ofiarą handicapów, ile razy zdenerwowaliście się, po utracie bramki w ostatniej minucie, po jakimś głupim błędzie gry, który zawyżył o Waszej porażce? Jak często Wasi zawodnicy, nie ważne jak dobrzy, nagle, z meczu na mecz, zapominają jak prosto podać piłkę? Mniemam, że wystarczająca często, żeby można było powiedzieć, że w każdym meczu przytrafia Wam się jedno z tych zdarzeń. No i tutaj znowu powraca pytanie: „Dlaczego ja wciąż gram w tę FIFĘ?”
Wielu narzeka na FIFĘ, ale dlaczego wszyscy tak uwielbiają tę serię? Bo możesz wcielić się w rolę swoich ulubionych piłkarzy, zostać trenerem na długie lata, dobrze bawić się z kolegą, budować swoje składy, edytować taktykę, wykorzystywać ogromną bazę klubów i piłkarzy na przeróżne sposoby, grać na stadionach znanych z prawdziwego życia. No i czy jest coś piękniejszego niż strzelenie zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry? Czy jest na świecie taka gra, która jednocześnie jest tak uwielbiana, i jednocześnie tak znienawidzona? Nie wydaje mi się. To było na tyle w tym krótkim newsie, który powstał dość spontanicznie. Miał być on temacie bardziej politycznym, ale to jest zbyt gruby temat na tę stronę. Tymczasem, peace out!
Mam wrażenie, że Fifa jest właśnie najbardziej zabawowym tytułem do multi – szczególnie takiego „na żywo”. Przypominają mi się zaraz sytuacje, gdzie to z ziomkiem jednym czy drugim gadaliśmy sobie tam o czymś i równolegle toczyliśmy zacięte boje na ekranie telewizora. Cóż, jakbym kiedyś miał kupować konsolę typu Xbox/Ps to Fifa byłaby tytułem obowiązkowym – oczywiście prócz jakiejś odsłony GTA