Chester Bennington, wokalista zespołu Linkin Park nie żyje. Odszedł w wieku 41 lat. Niech spoczywa w pokoju.
Nie wiem, informacja ta jakoś mnie dotknęła. Oczywiście to nie jest odosobniony przypadek, wielu ludzi, których znamy ze świata medialnego odchodzi. Wielu bardzo cenię i również są/były to ogromne straty, ale tu poczułem się jakoś tak dziwnie. Swojego czasu strasznie dużo słuchałem LP, głównie w latach gdy byłem gimnazjalistą i kawałki pokroju In the end czy A place for my head na stałe gościły na mojej playliście, a i dużo wcześniej znałem ten zespół. Podobała mi się cała otoczka tych piosenek, ich niecodziennie brzmienie, głos Mike’a Shinody czy samego Benningtona. I chociaż później z zespołem się już raczej rozmijałem, bo zmienili swoje brzmienie, a i mój gust również trochę ewoluował to ogromny sentyment pozostał na tyle, że słysząc konkretne piosenki przed oczami stoją mi różne sytuacje z przeszłości. Zdecydowanie światowej muzyce będzie go bardzo brakować.
Dobry koncert jakby ktoś coś:
https://www.youtube.com/watch?v=9VoLHdADma8