Leicester City

Ciężko w to uwierzyć, ale minęły już dwa lata, odkąd Lisy zdobyły serca całego piłkarskiego świata, zdobywając wbrew jakimkolwiek oczekiwaniom tytuł Mistrza Anglii. Dziś The Foxes wydają się być solidnym klubem ze środka tabeli, a w ekipie zmieniło się niewiele. Wielu graczy z mistrzowskiej kampanii wciąż jest częścią ekipy Claude’a Puela, ale jednak w oczy najbardziej rzuca się utrata Riyada Mahreza, którego forma szybowała w górę, gdy tylko zbliżało się okienko transferowe. Leicester przeżyło utratę najpierw Kante, potem Drinkwatera, więc tym razem nie powinno być inaczej, tym bardziej że w klubie jest naturalny zastępca – Demarai Gray. Leicester było jednym z aktywniejszych klubów w letnim okienku, co potwierdzili ściągając w swoje szeregi Jonny’ego Evansa, Ricardo Pereirę, Rachida Ghezzala, czy też Danny’ego Warda. Dla klubu z King Power Stadium zapowiada się kolejny sezon walki w środki tabeli – i kto wie; ewentualnej walki o europejskie puchary. Vardy mimo upływu lat wciąż strzela, Schmeichel zdaje się nigdzie nie ruszać, Maguire wciąż straszy napastników rywala = Leicester znowu uniknęło masowej wyprzedaży.

Liverpool

Jak dawno nie było takiego Liverpoolu. Wielu kibiców i ekspertów uważa, że ten sezon może być sezonem The Reds, którzy czekają lata na upragnione mistrzostwo. Niesamowity tercet Salah-Firmino-Mane bijący wszelkie strzeleckie rekordy nie tylko na krajowym podwórku, transfery na pozycje najbardziej wymagające wzmocnień, mocna i szeroka kadra, no i heavy metal football Jurgena Kloppa. Tego samego Kloppa co nie chciał wydawać wielkich pieniędzy, a potem pobił rekord transferowy za obrońcę, a potem za bramkarza (który chyba niedługo przebije Chelsea). Fabinho, Keita, Christie-Davies, Shaqiri i Alisson. Te nazwiska wyraźnie wzmacniają kadrę Czerwonych i stawiają ich w roli poważngo kandydata do tytułu Mistrza Anglii. Jak zawsze pojawiają się problemy, na przykład Alex Oxlade-Chamberlain wypadł z gry na cały rok, czy fakt, że na tę chwilę nie udało się nikogo sprzedać (FFP też ważna rzecz, a Emre Can odszedł za darmo). W czerwonej stronie Merseyside optymizm sięga zenitu, jednak każdy dobry sezon, który zakończy się bez trofeów będzie uznawany za porażkę. Nie żebymbył najbardziej obiektywną osobą pod tym względem, ale Liverpool stoczy z Man City heroiczny bój o prymat na Wyspach Brytyjskich.

Manchester City

Nieważne co by się stało, obrońcę tytułu zawsze trzeba wymieniać w roli faworytów. Szczególnie mistrzów, którzy swoja grą, mieszanką wielkich gwiazd i zabójczego stylu gry, z genialnym menedżerem zjedli ligę dwa razy, zdobywając 100 punktów w sezonie, wygrywając 32 z 38 meczów, zdobywając 106 bramek, tracąc tylko 27. U siebie i na wyjeździe zdobyli najwięcej punktów. W każdej tych statystyk The Citizens wyraźnie byli najlepszym zespołem w lidze. Zważywszy na to, że zespół opuścił jedynie podstarzały i rezerwowy Yaya Toure, a ekipę dodatkowo zasilił Riyad Mahrez, a w klubie nie było żadnych drastycznych zmian – czemu ten sezon miałby wyglądać inaczej? Na prawie każdej pozycji dwóch zawodników klasy światowej, możliwość gry niemal każdą formacją – kolejny sezon dominacji Obywateli nie będzie żadną niespodzianką i naprawdę nie ma się co rozpisywać, bo możliwe że oglądamy najlepszą drużynę w historii ligi angielskiej, a zdetronizowanie City Pepa Guardioli (który tym razem NIE „przyszedł na gotowe”) będzie niesamowicie ciężkie.

Manchester United

Nie zmieniamy miasta, zmieniamy tylko kolor. Czerwone Diabły to zespół, któremu bez wątpienia wiele brakuje do dawnych lat świetności. Ale na pewno nie można powiedzieć, że nie jest to wielki klub, ani nie jest to dobra drużyna. Czy zobaczymy rozpad zbieraniny gwiazd, jak to w trzecim sezonie Mourinho – czas pokaże, ale portugalski szkoleniowiec nie jest ostatnio zbyt popularny wśród kibiców United. The Red Devils posiadają bardzo dobrą kadrę, która jednak nie osiągała ostatnio sukcesów na miarę swojego potencjału. Defensywa wciąż wydaje się niekompletna (oczywiście poza pozycją Davida de Gei), ale pomoc i atak są naprawdę pełne podziwu. Świetni piłkarze na każdej pozycji, tacy gracze jak Anthony Martial na ławce, z takim atakiem o United powinno mówić się w kontekście faworytów do tytułu. A jednak zawsze jest ta doza niepewności, Alexis Sanchez nie wygląda na zaaklimatyzowanego, Pogba wciąż gra na złej pozycji, ogólnie poprzedni sezon był nieprzekonywujący. Na uwagę zaskakuje mała aktywność transferowa. Fred z Szachtara Donieck jest na pewno największym wzmocnieniem środka pola, dodający kreatywności, jednak Diogo Dalot to inwestycja w przyszłość, a Lee Grant został kupiony by być zmiennikiem De Gei, w obliczu kontuzji Sergio Romero. Nie zapominajmy, że drużyną prowadzi trener, którego defensywy są niesamowicie skuteczne, oraz że z przodu mają kim postraszyć. Ogólnie rzecz biorać – Manchester United ma wszystko by znów wrócić na szczyt w Anglii (i być może Europie).

Newcastle United

Gdzie trafiają pieniądze za transfery tego oto klubu? Do tylnej kieszeni tego Pana. Na The Toon kibice Srok stracili już chyba wiarę w to, że Mike Ashley przestanie być właścicielem Newcastle United. Niesamowita bierność transferową niech poprze fakt, że przy dzisiejszych cenach jakie płaci się za piłkarzy, najdroższym piłkarzem w dziejach The Magpies jest… Michael Owen kupiony w 2005 roku. W mieście Rafa Benitez ma chyba status Boga. Od razu wrócił z klubem do Premier League, i w pierwszym sezonie, z niskim budżetem, zakończył sezon w górnej połowie tabeli. Newcastle będzie starało się uniknąć syndromu drugiego sezonu, jednakże wyglądają oni na tyle solidnie, że nie powinni mieć większych problemów z utrzymaniem. Sytuacja na rynku transferowym niezmienna. Do klubu trafili: Fabian Schar, Ki Sung-Yeung (za darmo) i Salomon Rondon (na zasadzie wymiany z West Bromem za Dwighta Gayle’a). Jestem pewien, że Rafa dalej będzie kontynuował genialną robotę jaką odwala na Tyneside, a Newcastle znowu będzie niewygodnym przeciwnikiem.

c.d.n.