Jestem graczem od niemal piętnastu lat, co może implikować. że zdążyłem w swojej swego rodzaju „karierze” spotkać z szeroką bazą tytułów o różnych gatunkach i na szerokiej gamie platform. Z częścią z nich spędziłem godziny i wielokrotnie sięgałem po nie później, inne tuż po przejściu (lub też nawet nie) znikały w studni zapomnienia. Wielokrotnie także, jako że nigdy moja rodzina nie należała do najzamożniejszych marzyłem o dostępie do Internetu, aby móc grać z innymi ludźmi. Gdy w końcu dorobiłem się własnego modemu w domu i możliwości korzystania z niego (bo u mnie to dwie oddzielne rzeczy) mogłem zanurzyć i odkryć na nowo kolejne spektrum gier. Przez lata zdążyłem zanurzyć się w tych mniej znanych multiplejerach jak VC-MP, czy społeczności skupionej wokół grania w gry związane z postacią Kunio-Kuna (hue), ale też bardzo rozpoznawalne takie jak League of Legends, World of Tanks czy obiekt omawianej wspominki – Counter Strike. Z grami mam też często tak, że oprócz ogólnego zaangażowania w rozgrywkę często z niektórymi tytułami wiąże się poszczególne wydarzenie np. odbywająca się przerwa świąteczna-noworoczna. Właśnie z tym okresem wspominam jedne ze swoich najlepszych przygód z tą grą, bo często moim pomysłem na spędzenie sylwestra było właśnie nawalanie w CSika na różnego rodzaju GameModach, o których będzie w dalszej części tego materiału. Niestety z czasem ta miodna gierka przestała mnie bawić i coraz rzadziej powracam do niej, a każdy z tych powrotów jest coraz bardziej krzywdzący. Jednak wspomnienia, które zafundowała mi ta gra przez te wszystkie lata zostaną ze mną na zawsze.O samym CSie ciężko jest napisać coś niezwykłego – jest to po prostu świetna modyfikacja do równie świetnej, co przełomowej gry jaką był Half-Life, która jakieś 10 lat temu święciła bardzo duże tryumfy na polu gier wieloosobowych. Sam już nie pamiętam zbytnio jak było z moimi początkami z tą grą – prawdopodobnie były to mecze na bota na niezawodnej jak na tamte czasy wersji NoSteam i muszę przyznać, że jest to bardzo smutne, że gdy zakupiłem sobie wersję Steamową kilka lat później opcja gry przeciwko AI została wykastrowana. Dodatkowo z wersji Steamowej zniknął także bardzo zapomniany tytułowy jingiel, który również swego czasu był bardzo klimatyczny.Dużo czasu spędziłem podwyższając swoje CSowe ego siekając boty, które same z siebie potrafiły sprawić mi masę radości. Samo ich zachowanie potrafiło przyprawić o salwy śmiechu – od kampienia na bombsajcie, przez posiadanie WallHacka, który sprawiał, że niemal od razu po wyskoczeniu zza rogu w stronę przeciwnika zaczynała się salwa w moją stronę, bo wiedziały one, że nadchodzę. Najśmieszniejszą według mnie jednak rzeczą był fakt, że na mapie de_rats_1337 boty po stronie antyterrorystów nie potrafiły otworzyć drzwi od lodówki, bo właśnie tam znajdował się ich spawn. Wszystko sprowadzało się więc do tego, żeby przyjść na ich respa i otworzyć im drzwi, żeby zaczęła się inwazja. Wielokrotnie również z kolegą udawało się nam pobrać, czy to WH, czy AimBota i wtedy braliśmy mapę i byliśmy sami na kilkunastu botów. Mimo dość mrocznego procederu jakim było posiadanie czitów sprawiało nam to dużo frajdy. Nie pamiętam także czasu, kiedy dokładnie zacząłem grać online i też opisywanie tego uważam za trochę mniejszy sens. Lepszym rozwiązaniem będzie według mnie opisanie gamemodów na których spędziłem najwięcej czasu i które często dawały mi najwięcej frajdy.
BF2 MOD
Jest to chyba pierwsze z czym mam najwcześniejsze wspomnienia, przynajmniej na serwerze z takim trybem spędziłem najwięcej czasu, bo prawdopodobnie wcześniej pływałem na suchego przestwór oceanu brodząc pomiędzy jednym serwerem, a drugim. W tamtym wypadku było to dla mnie dość męczące również z faktu, że mimo że miałem internet to był on limitowany na kilka gigabajtów, które potrafiły spływać w ciągu kilku chwil, a jeśli chcesz grać na serwerze CSa 1.6 i wraz z pierwszym wejściem musisz liczyć się, że jak na LCSie czeka cię pobieranie, w zależności od trybu gry może to być tylko kilka tych nut, które często pojawiają się radiu tak często, że masz ochotę je sobie oderwać i zakopać w ogródku lub też na serwerach typu CODMode mogą to być jeszcze unikalne skiny na bronie, więc wyobraźcie sobie pobieranie tych rzeczy, kiedy mój internet nie był na pełnych obrotach, masakra, więc serwery trzeba było wybierać ostrożnie. Wpadłem, więc kiedyś serwer BF2 Mode wraz z kolegą i zauważyliśmy, że jest tam naprawdę o co grać, bo wraz z kolejnymi zabójstwami zdobywało się wyższe stopnie wojskowe, za niektóre osiągnięcia zdobywało się różne odznaki, które dawały profity np. medal do walki z bronią szturmową dawał ci kilkanaście hp więcej, co zawsze się przydaje. Pograłem na tym serwerze całkiem sporo, nabiłem kilkaset fragów, ale nie oszukujmy się, moje ratio K/D było zdecydowanie poniżej jednego, wiele map kończyłem z bardzo miernymi statystykami, gdyż nigdy w żadną grę wieloosobową nie uznałbym, że jestem jakoś dobry, jestem co najwyżej przeciętny, a podczas moich pierwszych kroków w CS 1.6 online byłem walonym nubem. Sam z czasem nie pamiętam dlaczego zakończyłem swoją przygodę na tym serwerze, czy to dlatego, że mój kolega zakończył, czy po prostu znudził mi się ten format, możliwości jest wiele, ale serwer BF2 od CsHarnas zdecydowanie przygotował mnie na to, co czekało mnie w dalszej przyszłości.
COD MOD
Warto na ten moment zaznaczyć sobie, że przez te wszystkie lata nie było tak, że przez cały czas miałem CSika zainstalowanego na komputerze, podzielił on los innych gier wieloosobowych, może poza VC:MP, gdzie wielokrotnie usuwałem i powracałem do tej gry albo przez jakąś fazę lub też namowy kolegów. Mój kolejny większy epizod z tą grą rozpoczął się po namowach kolegi na grę na jego serwerze, którego gamemodu nie zaznałem nigdy wcześniej – COD:MW mod. Wiązało się to oczywiście z pobraniem dodatkowych skinów na bronie, które w tamtym wypadku o wiele bardziej pompowała hajp, bo skiny wyglądały o wiele lepiej od tych standardowych. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że na początku swojej przygody wybierało się swoją klasę, które różniły się bronią, umiejętnością bierną, czy statystykami. Podstawowymi jakimi spotykało się na tym, ale także na innych tego typu serwerach były Amadeusz, który posiadał MP5 i obrażenia zadawane przez tą broń zwiększają się wraz ze wzrostem inteligencji, Strzelec wyborowy, który posiadał M4 i dodatkowe stałe obrażenia z niego, Snajper, który był snajperem i zadawał obrażenia z AWP. Wszystkie te klasy miały swoje statystyki, a łącznie było ich cztery: Inteligencja, która zwiększała obrażenia zadawane przez umiejętności bierne, czy perki zdobywane po zabiciu przeciwnika np. Saper zabierał większe obrażenia, gdy ktoś stanął na jego minę, czy wspomnianemu wcześniej Amadeuszowi zwiększały obrażenia zadawane przez jego broń. Kolejnym było zdrowie, które tłumaczy się samo, następna była wytrzymałość, która podobno miała zmniejszać obrażenia zadawane przez czy to broń, czy zdolności innych graczy. Ostatnia była kondycja, która też się sama tłumaczy. Punkty w ilości 2 zdobywało się po zdobyciu każdego poziomu, którego na tym konkretnym poziomie było 401 maksymalnie. Grind był dość wolny i sam chyba w najlepszym momencie miałem około 130 poziom. Był to też pierwszy raz (i na szczęście jedyny) kiedy to wydałem pieniądze w grze, czego żałuję do tej pory. To chyba tam odnosiłem najlepsze sukcesy w takiej swojej karierze na serwerach z poszczególnym GameModem, jednakże należy mieć tutaj na uwadze, że na takim serwerze umiejętności nie są kluczem do posiadania dobrych statystyk, bo wysokopoziomowa klasa potrafiła bardzo szybko zabijać przeciwnych graczy, którzy często spływali na jeden czy dwa pociski przy wyboostowanych statystykach. Pewnego rodzaju próbą załagodzenia tej różnicy były tzw. „perki”, które wypadały za każdym razem, gdy udało nam się zabić i nie mieliśmy innego perku na swoim slocie. Moimi ulubionymi były przede wszystkim te, które potrafiły zwiększać obrażenia zadawane każdym pociskiem, czy możliwość eksterminacji przeciwnika jednym celnym strzałem ze Scouta. Bardzo lubiłem także tajemnicę Generała, która dodawała taki atrybut na granat, że kto znajdzie się w jego polu rażenia od razu ginie. Wyobraźcie sobie to w momencie, gdy grasz na mapie, gdy respy są relatywnie blisko, a ty na początku rundy ciskasz go w stronę przeciwnika. Na szczęście na serwerze wprowadzono ogranicznika umożliwiające rzucenie granatu dopiero po 10 sekundach od początku rundy, ale to również dało się obejść, więc spoczęło na adminach, którzy grozili banem tymczasowym za używanie tego typu taktyk. Z drugiej strony istniały także perki bardzo słabe z których zawsze typu Wykrywacz Metali, który pokazywał miny, ale problem był taki, że mało kto grał Saperem, czy nawet grał z perkiem pozwalającym na stawianie min. Adminowanie na tych serwerach zasługuje też na odrobinę wspominki, bo na wielu takich serwerach z różnymi trybami gry można było oprócz VIPa, który dawał ulepszone klasy także admina, co według mnie zawsze było debilne, a sprawdzało się to często, gdy większość takich płatnych adminów potrafiła zbanować cię za różne pierdoły typu lekka sprzeczka, czy nawet lepsze od niego na danej mapie statystyki.
Innym tego typu serwerem, który przykuł moją uwagę na dłużej był znowu polecony przez mojego kolegę również serwer COD, lecz tym razem był to serwer, gdzie zdobyć można było 4001 poziomów, przez co rozgrywka na nich była zupełnie inna, a także były tam inne klasy, która z czasem ulepszały się na lepsze. Sam jednak zacząłem grę tam o wiele inaczej, ponieważ kolega dał mi konto, na którym była klasa, która znikała w momencie kucania, ale osobiście jakoś nigdy nie przypadła mi do gustu, bo poza tym nic wcale wielkiego nie miała. Ten serwer nie zachowywał się jakoś inaczej, lewelowanie tutaj i tutaj było na bardzo podobnym poziomie, dodawanie statystyk, czy otrzymywanie perków pozostało takie samo. No może poza tym, że perki były zgoła inne np. Katalizator Boga, który sprawiał, że miało się 1/2 szansy na zabicie, ale jedynie 5 punktów zdrowia, chociaż wiele perków takich jak np. AWP Master pozostawał z goła taki sam.
GunGame MOD
Kolejnym typem trybu, który bardzo dobrze wspominam jest tzw. „GunMode”, czyli rozgrywka polegająca na rywalizacji wszystkich graczy lub drużyna przeciwko drużynie poprzez przejście wszelkich broni dostępnych w grze, a następnie zabicie ostatniego gościa z noża. Polega to na tym, że na początku każdej mapy dostajesz Glocka, który jest prawdopodobnie najgorszym pistoletem w grze i musisz zabić dwóch ludzi, żeby wskoczyć na wyższy poziom, na którym zmienia ci broń na inną i tak musisz przejść przez cały arsenał od pistoletów przez strzekby, SMG i karabiny, a na samym końcu czeka na ciebie trudność zabicia przeciwnika nożem. Rozgrywka bardzo dobra na kilka partii, gdyż bardzo szybko stawała się monotonna, a dodatkowo często potrafiła wyraźnie denerwować, bo na przykład zabójstwo przyznawane było temu gościowi, który faktycznie zabił, więc jeśli wyprztykałeś się z całego magazynka i przeciwnikowi zostało 5 hp, a przyszedł twój kolega sojusznik ci „pomóc” to luj, 5dol się, musisz lecieć do kolejnego. Dodatkowo często trafiał się debilny design plansz, który powodował, że często przeciwnicy potrafili spawnować się na twoich plecach, bo nie było typowych respów dla różnych drużyn. Z tego co pamiętam na tych serwerach zdarzało mi się wbijać z AIMBotem :|. Ale przy moich regularnych powrotach do CSa właśnie ten tryb jest tym, do którego wracam najczęściej.
PokeMOD
Wielokrotnie w moich wpisach mogliście zauważyć, że Pokemony są moją słabością i w wielu innych grach zdarzało mi się spotykać z tą kultową już ikoną popkultury. Nie ominęło to także CSika, gdzie w pewnym momencie można było spotkać się z serwerem, na którym oprócz strzelania stać można było się także trenerem Pokemon. Polegało to na tym, że na początku dostawało się Pokemona startowego, którego szkoliliśmy. Każdy z nich zupełnie jak w grach na GameBoje posiadały jedną umiejętność, którą można było używać podczas rundy. Aby pozyskać nowe Pokemony należało się udać się na przeciwnego respa, gdzie lezały pokeballe z różnymi pokemonami. Problemem tego był fakt, że na takich serwerach panowała meta i tylko część Pokemonów, a tak naprawdę ich umiejętności miała prawo bytu, przez co mimo wszelkich chęci rozgrywka na takim serwerze nie trwała zbyt długo.
Podsumowanie
Ostatnim moim większym podrygiem w tej grze była gra znowu z kolegą na serwerze określanym jako CS:GO mode, który polegał mniej więcej na tym samym, co BF2 mod, tylko jego statystyki polegały na rangach obecnych w młodszym bracie. Dodatkowo na skinie nałożone było skiny dostępne we wcześniej wymienionej grze. W tym momencie jednak pozycja CSa zaczęła słabnąć, bo osobiście lubię grać w gry, jeśli mam z kim grać, a z każdym rokiem coraz bardziej moi koledzy przestawali być do tego skłonni i przestawiali się czy to na LoLa, czy CS: Global Offensive. Dodatkowo coraz bardziej stawałem się zdenerwowany sytuacją, że wydajność w tak starej grze nadal nie pozwalała na stałe 30 FPS. Mniej więcej w tym momencie postanowiłem kupić sobie swój własny Steamowy egzemplarz, gdy gra była na przecenie. Niestety od tamtego momentu moje powroty do tej gry, nawet na nowym sprzęcie. który daje stabilne 60 klatek nadal nie potrafią zwrócić mi tego, co mogłem doświadczyć w latach 2012-2014. Co raz zdarza mi się powracać do tego miodnego shootera, lecz są to powroty bardzo krótkie, bo moje zainteresowanie znika po kilku dniach. Najczęściej podczas powrotu zdarza mi się grać na wcześniej wspominanym GunModzie ale także prostych serwerach Deathmatch, gdzie nie muszę czekać na zrespienie, bo z czasem stało się dla mnie strasznie nudne czekanie na początek rundy, szczególnie, że mój skill w tej grze nie urósł zbytnio przez te wszystkie lata. Serwery te pozwalają mi jak najbardziej zaspokoić ewentualnie pragnienie na tego CSika, nawet jeśli nie będę miał siły na granie gdzie indziej, bo im czas płynie dalej tym będzie gorzej z tym, szczególnie, że wiele tych trybów przeniesiono do CS:GO, który z czasem wyparł mojego faworyta. Właśnie z tym trochę kojarzy mi się Counter-Strike 1.6, z przemijaniem. Grałem w momencie największego hajpu, a następnie po likwidacji kolejnych serwerowni nie potrafiłem odnaleźć się w nowej rzeczywistości tej miodnej gry, przez co nie potrafiłem czerpać z niej większej przyjemności. Jednak wspomnienia związane z nią, różne śmieszne sytuacje podczas gry z kolegą (np. przy tej grze po raz pierwszy używałem komunikacji głosowej, gdy kupiłem sobie mikrofon), eventy okołoświąteczne w tym okresie to coś co zostanie ze mną na zawsze, nawet jeśli sam nie będę już chciał nigdy do tej gry wracać. Tego nikt mi nie odbierze.
Na sam koniec dodam tutaj spis moich ulubionych map, które najbardziej zapadły mi w pamięć:
de_dust2 de_inferno de_aztec de_rats_1337 aim_crazyjump de_train de_nuke fy_poolday fy_snow de_dust de_dust2002 de_office
PS. Zrobiłem to. Przez cały rok 2020 nie zagrałem ani jednego meczu w League of Legends. I jestem z siebie bardzo dumny.
PS2. Szczęśliwego Nowego Roku 2021.