Krótkie przemyślenie raczej.
Jakiś czas temu w internecie głośnym tematem była tzw. wizualizacja marzeń. Trochę a propos, a trochę tak o, przypomniała mi się pewna historia, której niedawno byłem świadkiem. Autentyk, serio.
Lokalna galeria, niedziela czy inny wolniejszy dzień, siedzę sobie gdzieś czy tam miotam się miedzy kolejnymi sklepami czyhającymi na klienta, widzę taką scenkę. Dziecko znudzone zakupami siada sobie do takiego autka, co tam trzeba wrzucić dwa złote i dzieją się rożne rzeczy wtedy, gra, świeci i tak dalej. No i co, prosi mamę czy tam tatę żeby mu te 2 złote dali, bo bez tego to nie działa. Na to rodzic odpowiada: to wyobraź sobie, że działa.
:|
haha zgasił go rodzic.
Ale trochę niefajnie ze strony rodziców. Liczę na to tylko, że sprawa ma jakieś drugie dno tzn. jeździ tym autem co zakupy, więc rodzice nie chcą dać już tych 2 zł. Poza tym nie ma wytłumaczenia.