Tradycją już jest, że gdzieś pod koniec marca na Antypodach, w Melbourne zaczyna się nowy sezon Formuły 1. I jeśli mają to być takie wyścigi jak ten – niech ta tradycja trwa w najlepsze. Jak co sezon, na starcie widzimy kilka nowych twarzy jak młody mistrz świata GP3 Lance Stroll, który zastępuje w Williamsie Valtteriego Bottasa. Bottasa, w którym Mercedes znalazł godnego następcę Nico Rosberga. Z F1 skończył także po 17-tu sezonach Jenson Button, którego miejsce w stajni McLarena zajął kierowca rezerwowy z poprzedniego sezonu – Stoffel Vandoorne z Belgii. Na starcie w Sauberze zobaczyliśmy też Włocha Antonio Giovinazziego. On zaś zastępuje tylko na ten wyścig kontuzjowanego Wehrleina, który do szwajcarskiej ekipy trafił z rozwiązanego Manor. Skoro o transferach mowa, to po krótce: wspomniany Wehrlein zastąpił Felipe Nasra, który pożegnał się z F1. Inny były kierowca wymienionej wcześniej Manora – Francuz Esteban Ocon trafił do Force India zastępują Nico Hulkenberga, który w Renault zastąpił Kevina Magnussena, który w Haasie zastąpił Estebana Gutierreza, który zmienia dyscyplinę na Formułę E.
Ale dosyć już transferów, czas na sam wyścig. Pogoda dopisywała, na niebie nie było żadnej chmurki. no i kibice mogą zobaczyć w akcji swojego rodaka. No nie do końca, gdyż Red Bull Daniela Ricciardo doznał awarii silnika, przez co nie widzieliśmy go wyścigu. Po tym jak w trzeciej serii kwalifikacji wypadł z trasy zanim wykręcił jakikolwiek czas. Pole Position przypadło Lewisowi Hamiltonowi w Mercedesie, a w pierwszej linii dołączyło do niego Ferrari Sebastian Vettela. Za nimi dwóch Finów – Valtteri Bottas w Mercedesie i Kimi Raikkonen w Ferrari.
No i światła gasną i zaczynamy pierwsze z dwudziestu Grand Prix tego sezonu! Na starcie dość spokojnie, kolejność z czołu stawki taka sama jak w kwalifikacjach, pierwszą piątkę zamykał Red Bull Verstappena. Praktycznie nie mieliśmy kontaktów, poza jednym na zakręcie trzecim, gdzie Kevin Magnussen stracił kontrolę nad swoim Haasem i uderzył w Saubera Marcusa Ericssona. Duńczyk i Szwed nie kontynuowali wyścigu. Pierwsza kolizja sezonu, pierwsza żółta flaga sezonu. Gdy liderujący Hamilton był już na trzecim kółku z garażu Red Bulla wyjechał Daniel Ricciardo z poleceniem: „Pobaw się trochę” od Christiana Hornera. Ton wyścigowi nadawali Hamilton i Vettel, Bottas trzymał się blisko pierwszej dwójki, Raikkonen trochę oddalił się od miejsc premiowanych podium, ale był bezpiecznie daleko od Maxa Verstappena. Po jakichś sześciu, siedmiu okrążeniach Hamilton odjechał na tyle, że Vettel nie był już w jego strefie DRS i Hamilton sukcesywnie powiększał swoją przewagę nad Niemcem. W tym samym czasie, z wyścigu wypadł drugi bolid Haasa. Jadący na siódmym miejscu Romain Grosjean musiał zjechać do garażu, gdyż z jego silnika zaczął unosić się dym. Okrążenie później kolejny raz, Renault Jolyona Palmera doznało awarii układu hamulcowego. Na okrążeniu osiemnastym Lewis Hamilton jako pierwszy z czołówki, po sygnalizowaniu problemów z przyczepnością. Nie był to jednak najlepszy moment, gdyż bolid z numerem 44 wyjechał tuż za plecami Maxa Verstapppena, którego czasy okrążeń były w przybliżeniu o sekundę gorsze od tych wykręcanych przez Vettela. Lepszym podejściem taktycznym niż Mercedes wykazał się Maurizio Arrivabene z Ferrari. Vettel zjechał na wymianę opon po kilku okrążeniach, na których to poprawił najlepsze okrążenie Lewisa Hamiltona. Podczas gdy Hamilton narzekał w radiu, że nie da rady ominąć Verstappena, Vettel coraz bardziej uciekał reszcie stawki. W końcu gdy znalazł się na plecach dublowanego Lance’a Strolla zdecydował się zjechał na pit stop, wyjeżdżając przed Verstappenem i Hamiltonem, a przed nimi byli tylko Finowie (Bottas i Raikkonen), którzy jeszcze nie zjechali do pit stopu, podobnie jak Verstappen.
Toto Wolff z Mercedesa dość szybko kazał zjechać Bottasowi do pit stopu, tak jakby chciał, żeby Hamilton był przed nim, nie dając Finowi szansy na wykazanie się w debiucie w Mercedesie. Po chwili zjechał prowadzący Raikkonen, dosłownie w momencie, w którym Vettel się do niego zbliżył i wkrótce także Max Verstappen. Przewaga Niemca nad Hamiltonem wynosiła już około trzech sekund, lecz w tym momencie wyścig się skończył. Odnieść można było wrażenie, że Hamilton się poddał, jechał znacznie wolniej niż na początku, gdzie przecież też miał przed sobą dużo miejsca, a Vettel odjeżdżał mu coraz bardziej. Bottas nie kwapił się zbliżyć do kolegi z zespołu, prawdopodobnie myśląc, że Lewis jeszcze walczy z Vettel. Czy Toto Wolff naprawdę nie zauważył, że Hamilton odpuścił sobie i nie dał szansy Bottasowi? Nie chce mi się w to wierzyć, gdyż ostatnio to Ferrari było znane ze słabych decyzji taktycznych. Z tyłu stawki zgasł samochód „gospodarza” Daniela Ricciardo, a z trasy wypadł ewidentnie zjedzony przez presję Lance Stroll. Z przodu utrzymała się kolejność: 1. Vettel 2. Hamilton 3. Bottas 4. Raikkonen 5. Verstappen 6. Massa. Siódmy Danił Kwiat zmuszony był zjechać na drugi pit stop na okrążeniu 49. przez co znalazł się za Sergio Perezem i za swoim kolegą z Toro Rosso, Carlosem Sainzem. Na okrążeniu 54 obejrzeliśmy ciekawą walkę o ostatnie punktowane miejsce 10-te między trzema różnym silnikami. Dziesiąte miejsce zajmował McLaren z fatalnym silnikiem Hondy z Fernando Alonso w kokpicie, za nimi Esteban Ocon w Force Indii z silnikiem Ferrari i Nico Hulkenberg w Renault. W końcu na prostej startowej Ocon wyszedł przed Alonso, tak samo jak Hulkenberga, który za jednym razem próbował wyprzedzić również Francuza. Alonso powalczył przez chwilę z Hulkenbergiem, lecz zjechał do garażu przez problemy z zawieszeniem. Wyścig wygrało Ferrari Sebastiana Vettela – ta sama ekipa, któa nie wygrała wyścigu w 2016. Podium uzupełniły Mercedesy Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa. Czwarte miejsce zajął Raikkonen, który nie miał najlepszego wyścigu. Na pozostałych miejscach punktowanych odpowiednio: Verstappen, Massa, Perez, Sainz, Kwiat, Ocon. Nieprawdopodbne okazało się to, że oba McLareny niemal ukończył wyścig (Vandoorne dojechał ostatni), a Alonso skończył wyścig cztery kółka przed metą. Następny wyścig na torze w Szanghaju w Chinach odbędzie się 9 kwietnia.
Kończąc ten pierwszy news na stronie nienapisany przez Piterusa, peace out!
Elo Vandi. Tego się nie spodziewałem : >