Piłka nożna, jaka cudowna to dyscyplina. Według Galactik Football najwspanialszy sport we wszechświecie. Od najmłodszych lat oprócz regularnych czysto amatorskich rozgrywek ze znajomymi na przyszkolnych boisku chłonąłem również wszelakie formy tego sportu z gier wideo. Nikogo nie zdziwi fakt, że jednym z tytułów ogrywanych przeze mnie były różne edycje FIFY rozpoczynając od 2005, potem ukochanej 07, 08, 14 na PS2, gdzie w sumie była to nadal FIFA 07 tylko z drobnymi zmianami i aktualizacją składów. Aż tu nagle we wrześniu 2017 roku postanowiłem spróbować najnowszą grę z tej serii, czyli jeszcze wtedy 17 i muszę przyznać, że naprawdę dobrze bawiłem i bawię się w tej grze, aż po dzisiejszy dzień. Jestem też z tej grupy ludzi, którym nie bardzo podoba się polityka wydawnicza Electronic Arts, jeśli chodzi o gry z tego cyklu i osobiście uważam za głupie kupowanie każdej kolejnej odsłony, nawet dla trybu Ultimate Team. Osobiście od jakiegoś czasu nie jestem fanem grania po sieci w gry nastawione na bezpośrednią rywalizację graczy, bo jednak ciężko byłoby wtedy mówić o dobrze spędzonym czasie, kiedy duża społeczność graczy FIFY myśli tylko o własnych korzyściach z rozgrywki, co często mogę usłyszeć od Piterusa, co jeszcze bardziej sprawia, że nie chcę nawet patrzeć na ten tryb. Jest tam też kilka rozwiązań, które nie do końca mi się podobają np. dobieranie zawodników w kwestii ich użyteczności, a nie tworzenie składów w oparciu o własnych ulubionych zawodników czy ikony futbola. Co prawda nikt nie zabrania ci tego zrobić, ale każdy bardziej ogarnięty zgred wpuści z ławki jakiegoś gościa, który strzelił gola platfusem w doliczonym czasie w Pucharze Sołtysa w Gnojowicach i dostał przez to kartę, która jest lepsza od połowy zawodników z Premier League, czy nawet ikon. Dlatego będąc perfidnym casualem zawsze staram się swój wzrok plasować na jednoosobowych trybach rozgrywki z moją ulubioną karierą menadżera na szczycie, trybie który od początku spodobał mi się wraz z premierą w FIFIE 2005, czyli jak zaznaczyłem wcześniej pierwszej pełnoprawnie ogranej przeze mnie odsłonie tego cyklu (znaczy wiem, że zadebiutował on w 2004, ale w kolejnej części rozwinął się naprawdę znacznie). Jednak moim problemem zawsze w graniu w ten tryb gry był fakt, że rozgrywanie 15 sezonów, gdzie często gra się ponad 50 meczy w sezonie z europejskimi pucharami wydaje się strasznie czasochłonne, więc nigdy tak naprawdę nie rozegrałem więcej niż 6-7 sezonów takiej kariery, lecz od tygodnia mogę zdjąć to osiągnięcie ze swojej kupki #nikogo, bo *fanfary* ukończyłem karierę w 17 i zobaczyłem jak (nie) będzie wyglądał futbol w 2031 roku.
Do swojej kariery wybrałem AFC Bournemouth, szczerze to nie mam zbytnio pojęcia dlaczego, najwyraźniej podobały mi się stroje, bo karierę Alexem Hunterem również przeszedłem tym klubem. Ten klub był także po swoim pierwszym sezonie na najwyższym poziomie profesjonalnej piłki w Anglii, a jego skład nie składał się z większych gwiazd, więc nie miałbym tak łatwego zadania jak przy wybraniu drużyny z TOP6. Dodatkowo w tym klubie gra Artur Boruc, z którym czuję się naprawdę związany, bo pochodzi on z moich okolic i jego kariera rozkwitała, kiedy ja dorastałem, gdzie oglądałem często jego występy w barwach Celticu, gdzie święcił spore tryumfy.
Tak wyglądał skład drużyny w lipcu 2016 roku, gdy rozpocząłem swoją przygodę. Można zauważyć, że ogólny overall całej drużyny oscylował w okolicach 71-75 oceny ogólnej z małymi rodzynkami pokroju Calluma Wilsona, czy wspomnianego wcześniej Boruca. Od samego początku wraz z dość sporym budżetem transferowym na pozomie około 30 milionów funtów rozpocząłem szturm transferowy, gdzie na samym początku zakupiłem Kyliana Mbappe, Marcusa Rashforda, Andrew Robertsona, Harry’ego Maguire’a i kilku innych zawodników. Rozwinąłem od razu także szkółkę juniorów, wysyłając skauta na poszukiwanie nowych talentów. Sprzedałem także kilku starszych zawodników, którzy nie mieli szansy rozwinąć się bardziej oraz tych, którzy nie pasowali do mojej układanki, jak również kilku młodych zawodników, którzy mieli bardzo niski potencjał, poniżej nawet ocen zawodników z podstawowego składu. Tak oto zaczęła się moja przygoda w Premier League, którą co można było się spodziewać Wisienki zaczęły wygrywać regularnie, tylko jedynie w drugim sezonie podwinęła mi się noga i skończyłem go na drugim miejscu. Drugi sezon był też chyba najgorszym w całej tej karierze, bo oprócz utraconego mistrzostwa odpadłem w fazie grupowej Ligi Mistrzów, niekwalifikując się nawet do fazy pucharowej Ligi Europy. Ale nawet najlepszym zdarzają się wpadki. Pierwsze sezony były dość interesujące, bo dynamicznie w każdym okienku skład ulegał przebudowie, a warto zaznaczyć, że osobiście lubię grać dwiema jedenastkami, tak aby więcej zawodników miało dostęp do gry i też mój styl gry wpływa dość niekorzystnie na kondycję zawodników, gdzie nie mogą oni często rozgrywać kilka spotkań w tym samym tygodniu, bo inaczej oddychają rękawami. Z czasem zacząłem wypierać z tych składów oryginalnych zawodników klubu, gdzie zastępowałem ich innymi, często młodszymi, nawet swoich wcześniej kupionych zawodników potrafiłem sprzedawać, jeśli na stół wpłynęła odpowiednio wysoka oferta. Szkółka juniorów także od samego początku przyniosła duże plony, bo każdy z moich juniorów wziętych pod skrzydła grała przez całą karierę u mnie z lekkimi wyjątkami, gdzie „sytuacje losowe” gry postanawiały sprzedać mi moich co lepszych juniorów w wyniku „złego samopoczucia w zespole”, ale nawet takich gagatków wyciągałem potem z powrotem do mojej drużyny. Niestety w ten sposób Artur Boruc w wyniku skryptu postanowił opuścić mój zespół i przyszłe próby ściągnięcia go spaliły na panewce, bo zawodnik miał złe wspomnienia związane ze mną i nie chciał wrócić, mimo że grał regularnie za moich rządów. A chciałem po prostu zrobić mu pożegnanie z futbolem u siebie, zupełnie jak teraz Legia Warszawa. Poniżej można zobaczyć aktualny w 2018 rok skład (Wybaczcie za prymitywne warunki nagrywania, wtedy nie myślałem, że powstanie na ten temat notka).
Z czasem jednak ilość wygranych trofeów i ewentualnych sprzedaży pozwoliła mi popuścić wodze fantazji i zacząłem do swojej drużyny ściągać zawodników z najwyższej półki, dodatkowo często wykorzystywałem fakt, że kończył im się kontakt, więc musiałem uzgadniać tylko wysokość przyszłej pensji. Okazało się to marketingowym strzałem w dziesiątkę, bo Cristiano Ronaldo, który jako pierwszy zasilił mój zespół w taki sposób od razu wyniósł sprzedaż koszulek klubowych na wyżyny przez co do końca kariery kończyłem sezon z około 200 milionowym zyskiem. Po Ronaldo do klubu udało mi się ściągnąć takich zawodników jak Robert Lewandowski Orzeł Polski, Kevin De Bruyne, Virgil Van Dijk, Harry Kane, Isco czy Arkadiusz Milik, chociaż tutaj już za niektórych wykładałem trochę grosza. Bardzo zasmuciłem się, kiedy to ich ocena ogólna w wyniku ponad 30 lat na karku potrafiła spaść o kilka punktów, nawet jeśli byli oni trzonami tworzonej przeze mnie drużyny, np. taki Cristiano Ronaldo w swoim pierwszym sezonie zdążył zostać królem strzelców Premier League, a mimo to jego ocena stopniowo kruszyła się. Ciekawie prezentowali się zawodnicy ze szkółki juniorów, gdzie ci ściągnięci w pierwszym sezonie zostali ze mną do końca, mimo nawet że ich ocena ogólna nie była największa. Z czasem jednak udawało mi się wychować diamenty, gdzie jeden rozwinął się końcowo do 95 oceny ogólnej. Jedyne co mnie denerwowało w tym aspekcie to fakt, że często miniaturki twarzy zawodników nie pokrywały się z aktualnym stanem i często zawodnik blady okazywał się w grze czarnoskórym z dredami. Poniżej można zobaczyć skład w 2020/2021 roku.
I jeśli teraz pukacie się w głowę i myślicie sobie, że ten głupi kłapołuch mógłby zamiast rozgrywać 50+ meczy w sezonie zrobić coś bardziej produktywnego to mogę jedynie powiedzieć, że od pewnego momentu nie wszystkie mecze grałem. Bo granie kilka lat pod rząd Premier League stało się bardzo męczące i nudne, więc zacząłem symulować. A symulacja w nowych FIFAch jest strasznie nierówna i nieprzewidywalna, a technicznie stoi poziom niżej niż to co można było zobaczyć np. w edycji z 2005 roku (Stoku w tym momencie się śmieje), bo jedyna dostępna forma symulacji nie daje nam żadnej kontroli nad przebiegiem meczu, o wszystkim za nas decyduje komputer, przez co jeśli przegrywamy to nie możemy np. zwiększyć ofensywy i należy klepiąc zdrowaśki liczyć na to, że gra zadecyduje o tym, że nasz zespół strzeli bramkę. Trochę słabo FIFO. Poniżej można zaobserwować skład, który wybiegał na boiska w okolicach 2026 roku.
No dobra, rozpisałem się trochę, ale może napisałbym o ogólnych odczuciach z całego przebiegu kariery. Najwięcej zapału oczywiście miałem na samym początku, gdzie jak najszybciej chciałem zebrać potrzebną sobie jedenastkę do podboju Premier League przez outsidera. Szczególnie w pierwszych ligowych meczach było to widać, gdzie każda zdobyta bramka była jak mały sukces, który miał przybliżać mnie do sensacyjnego mistrzostwa. Drużyna była odmładzana, chociaż teraz nie jestem zbytnio zadowolony z faktu, że pozbywałem się niektórych podstawowych zawodników , chociaż tutaj powodem były często zarobki nieadekwatne do poziomu prezentowanego przez zawodnika, bo czemu zawodnik, którego ocena ogólna i forma spada miałby zarabiać więcej. Tak chyba to nie działa. Największe zainteresowanie grą u mnie było właśnie w okresach około okienka transferowego, gdzie często skład się zmieniał i dochodziły nowe twarze i musiałem poznać, jak wygląda gra nową postacią w moim zespole. Był to zawsze taki mały powiew świeżości w obliczu dość drewnianej formy kariery. Z czasem jednak to zainteresowanie spadło, co spowodowało symulacją większością meczy i jedynie granie ważniejszych w krajowych pucharach, z TOP6 i Ligi Mistrzów. Sprawiło to, że kolejne sezony zaczęły lecieć coraz szybciej i kolejne postacie zaczęły przewijać się przez mój skład. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, gdy z czasem do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy generowani przez grę i to właśnie oni z czasem stali się gorącym kąskiem na rynku transferowym pozostawiając moje transfery znanych z rzeczywistości piłkarzy. W 2031 roku ciężko było o aktualnie grającego gracza biegającego regularnie w trykocie jakiejkolwiek drużyny. Nawet staro można było poczuć się widząc, że juniorzy wzięci w pierwszym sezonie mieli już ponad 30 lat! Po 15 latach przygoda się skończyła, co było w sumie dziwne, bo gra dopiero po skończeniu sezonu 30’/31′ uzmysłowiła mi, że przechodzę na emeryturę wraz z końcem sezonu. Na poniższych moje dwie jedenastki i końcowa drużyna w ostatnim miesiącu kariery.
FIFA 17 to bardzo dziwna pozycja do zaczęcia swojej przygody z nowymi FIFAmi, szczególnie dla gracza single player takiego jak ja. Gra ta widocznie stawia na obronę przez co gra na bota jest naprawdę uciążliwa, szczególnie na początku mojej kariery strzelenie bramki było niezwykle trudne, bo bot wygląda jakby grał na 10 obrońców i blokuje każdą możliwą okazję do przeciśnięcia się przez linię obrony. Dodatkowo wydaje mi się, że na Legendarnym poziomie trudności zawodnicy komputerowi biegają szybciej od moich, chociaż może po prostu wszyscy moi zawodnicy mieli bardzo słabe tempo. Także większość bramek w grze szczególnie na początku większość bramek zdobywanych przeze mnie było lekkim strzałem po ziemi strzelanym obok bramkarza, ewentualnie zdobywanym po rzucie karnym. Dopiero gdy udało mi się uzyskać lepszą drużynę zacząłem zdobywać bardziej efektywne bramki, gdzie kilka ich udało mi się uwiecznić na poniższym filmie. Zdecydowanie lepiej grę na bota rozwiązano w kolejnych edycjach, bo mam za sobą kilkadziesiąt godzin w 18 i 19, w których gra na bota była zdecydowanie lepsza i też częściej można było zdobywać efektywniejsze bramki. Nie ma sensu także tutaj wymieniać jakiś większych błędów trybu kariery (chociaż części z nich pojawiło się przelotnie w tej notce) w 17, bo ta gra ma już niemalże 4 lata i większość z nich została naprawiona w kolejnych FIFAch. To właśnie FIFA 17 zapoczątkowała u mnie swego rodzaju fascynację i brak znudzenia takim typem rozgrywki, bo od zainstalowania jej we wrześniu 2017 roku bez większych przerw jakaś odsłona z tej serii trzyma się na moim laptopie do dziś i pewnie przez to, że zagrałem w nią tyle godzin, że narodziła się do niej swego rodzaju nostalgia, nawet jeśli w 18 grało mi się lepiej i miała kilka fajnych dodatków, to jednak mimo wszystko czułem pociąg do jej starszej siostry. Jest to też ostatnia FIFA, która poprawnie działa bez większych przedstawień na moim sprzęcie (Piterus wie o co chodzi), więc póki co to ona jest najczęściej odwiedzanym punktem rozrywkowym w mojej obecnej sytuacji growej i totalnie nie czuję się, jakbym marnował czas grając kolejne mecze. Co dalej? Możecie nie uwierzyć, ale rozpocząłem kolejną karierę w bardzo słabym zespole z czwartej ligi, bo w sumie nigdy nie udało mi się stworzyć kariery od totalnego zera do potęgi na miarę europejskich pucharów. I mimo tylu spędzonych przy niej godzin nie mam dość i póki co nie mam zamiaru usuwać jej z komputera.
Taki mały Hall of Fame zawodników, którzy spędzili najwięcej lat ze mną w całej tej karierze:
Zawodnicy prawdziwi:
-
-
- Artur Boruc
- Lewis Cook
- Nathan Ake
- Kylian Mbappe
- Marcus Rashford
- Andrew Robertson
- Adam Armstrong
- Harry Kane
- Cristiano Ronaldo
- Jordon Ibe
- Robert Lewandowski
- Arkadiusz Milik
- Jordan Pickford
- Ryan Fraser
- Grzegorz Krychowiak
- Virgil Van Dijk
-
Juniorzy i wygenerowani przez grę:
-
-
- Mason Richardson
- Harrison Robinson
- Jay Mitchell
- Steliano Alexe
- Mason Griffiths
- Declan King
- George Stewart
- Marcus Murphy
- Charles Wilson
- Archie Green
- Mason Davis
- Neil Gallagher
- Casey Walsh
- Morgan Baker
- Lance Baker
- Mason Wilson
- Oliver Alexander
- Brandon Griffiths
- Ollie Murphy
- Harvey Shaw
-
[…] kart, lub inaczej, strasznie szybko się deaktualizują, wspomniał o tym niedawno Kunio w swoim wpisie. W pewnym momencie doszliśmy do kuriozum, że karty Ronaldo czy Messiego (przynajmniej te zwykłe) […]