Pierwsze PlayStation zrodziło się niemalże znikąd, koncepcyjnie będąc na początku jedynie przystawką mająca na celu umożliwiać SNESowi odpalanie gier z nowych wtedy płyt kompakowych. Los chciał, że współpraca Nintendo i Sony została zerwana, a ci drudzy nie porzucili prac nad tą zabawką, która ostatecznie okazała się czarną owcą piątej generacji konsol, gdzie dosłownie pozamiatała Saturna i Nintendo 64. Dla wielu ludzi stała się także pierwszym odtwarzaczem płyt kompaktowych, gdyż taką funkcję zaimplementowano w szaraczku, jako chęć zrobienia z niej czegoś więcej niż tylko kawałku plastiku do postawienia pod telewizorem. Graczy przyciągało bardzo dobrze wspierane 3D, a także wiele ekskluzywnych gier takich jak Tekken 3, Gran Turismo czy Medal of Honor. Wszystkie te cechy pozwoliły mu stanąć na wyżynie swoich ery z wynikiem 102 milionów sprzedanych egzemplarzy. Konkurencja jednak nie będzie siedzieć z założonymi rękami, kiedy sprzed nosa zabierany jest im kawałek tego konsolowego tortu. Pierwsze przecieki o następcy kultowego szaraczka zaczęły dobiegać już w 1997 roku, a PlayStation2 trafiło do sklepów w marcu 2000 roku, niemal z miejsca stając się najgorętszym sprzętem na rynku. W nadchodzącej serii wpisów na Wrzosowisku chciałbym oddać hołd kultowej Czarnulce i jej bogatej bibliotece gier, gdzie wiele z nich ukształtowało mnie jako gracza.

PlayStation2 było moją pierwszą własną konsolą do gier, a więc co za tym idzie był to pierwszy sprzęt do grania nad którym miałem pełną władzę i to ja rozdawałem karty. Sprzęt dorwałem niestety na lata po okresie świetności dlatego nie ma co się rozwodzić, jak to nie czekałem na premiery gry na nią, bo już wtedy byłem po premierze ostatniej gry na ten sprzęt. Nie powiem jednak, że żałuję, że w takim momencie zdecydowałem się na taki ruch, od urodzenia niemal zawsze z grami byłem tak z jedną, dwie, maks trzy generacje do tyłu. Kiedy ludzie ogrywali swoje własne czarnulki, ja co najwyżej skakałem Mario na głowy żółwi, kiedy premierę miało PS3, ja dopiero jeździłem Viperem na Laguna Seca w GT2, zatem kiedy ja w końcu dorwałem własną czarnulkę, ludzie zagrywać się mogli już na PS4, które premierę miało kilka miesięcy wcześniej.

Pierwsze poważniejsze styknięcie z PS2 miałem podczas mody kupowania jako prezenty tej konsoli. Normalnie niemal każdy kolega lub dalszy młodszy członek rodziny był bombardowany przez swoich rodziców konsolą w wersji Slim z dodatkowym pakietem gier w edycji Platinum, która wtedy zaczęła być wydawana, jako ostatni zastrzyk dla powoli dogorywającego urządzenia. A we mnie coś zgrzytnęło, bo po raz pierwszy ujrzałem konsolę na której widać graficznie ulepszone sequele gier z pierwszego PlayStation. Widok Tekkena 5 wbił mi się wtedy w pamięć niczym walka Asha z Clair z pewnego odcinka Pokemonów.

Z czasem jednak stanąłem przed dylematem – brak nowych tytułów wynikający ze słabych bebechach mojego ówczesnego komputera, który był tak słaby, że nawet z GTA SA miewał problemy o jakimś Carbonie nie wspominając. Na PS2 ukazało się trochę portów gier, które na moim komputerze nie miały powodzenia nawet uruchomić się, a co dopiero działać jak należy. Pamiętam jednak nie przyjęło się to z aprobatą mojego starszego brata, czy dobrego znajomego, którzy zgodnym chórem mówili ‘Panie, po co ci ten badziew. Pozbieraj trochę i kupisz sobie PS3, a tam takie giereczki, że łohoho!’. Jednak ja jak to ja się nie posłuchałem, bo zacząłem już wtedy na aukcjach szukać używanych czarnulek, gdzie ważnym elementem stała się karta z wgranym na nią oprogramowaniem do odpalania ‘kopii zapasowych’. Nie chciałem popełnić tego samego błędu, co dwa lata wcześniej przy zakupie GameBoya Advance, gdzie po kilku dniach zacząłem nudzić się z powodu braku gier poza tymi dołączonymi przez sprzedającego. Tak oto niemal po kilku dniach pod koniec lutego 2014 roku trafiła do mnie konsola PlayStation2 w wersji FAT, z pełnym okablowaniem, jednym padem i grą – Hitman: Contracts w języku niemieckim. Dosiadłem się więc do PS2ójkowego pociągu już po oficjalnym końcu produkcji tej konsoli zakończonej na przełomie 12/13. Pamiętam jak dziś podpinanie tego cudeńka do 15 calowego telewizorka, który wówczas stał w moim pokoju, wszystko działało jak marzenie, od razu na tę okazję pobrałem GTA Vice City Stories oraz Need For Speed Carbon jako pierwsze gry do przetestowania systemu wgranego na kartę pamięci – FreeMCBoot, który pozwalał odpalać gry z pamięci przenośnej.

Kilka nowości czarnulka wprowadzała, m.in. pady dołączane do konsoli, mimo że niemal stuprocentowo zerżnięte od szaraczka, to posiadały pewną nową funkcję tzn. analogowe przyciski, czyli takie reagujące odpowiednio na stopień wciśnięcia przez grającego oferujące uczucie precyzji przydatne np. w grach wyścigowych. Problemem jednakże tej konsoli był fakt, że nie oferowała możliwości zagrania po sieci, a wyszła w czasach, gdzie w czy to amerykańskich, czy polskich domach zaczął gościć już stabilny internet. Możliwość gry po sieci dawał wydany w 2002 roku Network Adapter rozszerzający konsolę o porty Ethernetowe i Modeme, który był o wiele prymitywniejszy niż usługa XBOX Online, która udostępniona została na pierwszej konsoli Microsoftu. Dodatkowo ten gadżet posiadacz wersji FAT musiał sobie dokupić, chyba że miał wersję Slim, w której Network Adapter był wbudowany fabrycznie. Cała jednak odpowiedzialność, żeby gry obsługiwały to ustrojstwo spadła na programistów, bo Sony nigdy nie wprowadziło usługi podobnej do tej na XBOXie, także granie po sieci na PS2 było jedną wielką niszą. Kolejnym fajnym zabiegiem była wsteczna kompatybilność ze swoim starszym bratem, bo PS2 mogło odtworzyć wszystkie lub niemal wszystkie gry na pierwsze PlayStation, a dodatkowo obsługiwało karty pamięci i kontrolery z tamtej konsoli. Warto także wspomnieć, że czarnulka kontynuując politykę firmy Sony, oprócz bycia konsolą do gier była dla wielu także pierwszym dla wielu odtwarzaczem płyt DVD, które stawały się popularne na początku XXI wieku. Ja osobiście nigdy nie byłem fanem tego formatu, bo zawsze denerwowały mnie niepotrzebne menusy przez które się trzeba przebijać, żeby obejrzeć film.

Według mnie największą zaletą PS2 jest fakt, że na tę konsolę są po prostu zajebiste gry. Tytułem przełomowym dla mnie było GTA Vice City Stories, które miałem okazję trochę ograć pół roku wcześniej na PSP znajomego, które koniec końców miałem kupić, lecz w wyniku pewnych komplikacji tak się nie stało, więc szukałem sposobu też na ukończenie tej gry, gdyż ewidentnie miałem wtedy fazę na gry od Rockstara. Emulator na komputerze odpadał, bo raczej nie chodziłoby to w znośnym klatkarzu, więc pozostawało tylko PS2. Sama gra mechanicznie znajdowała się gdzieś pomiędzy San Andreas i Liberty City Stories, bo niby Vic potrafił pływać, ale tylko przez kilkanaście sekund zanim nie utonął, ale koniec końców uważam ją za jedną z lepszych części z serii, bo samo przejmowanie interesów przypominało mi trochę Ojca Chrzestnego (chociaż więcej ołowiu, niż negocjacji), a historia domykała mi kilka wątków zakończonych w Vice City. Na GTA się nie skończyło dlatego dla mnie konsola wywołuje pewną młodzieńczą nostalgię, bo mogłem na niej przeżyć to, co bogatsze koledzy kilka lat wcześniej, kiedy byłem jedynie obserwatorem ich działań w tych grach. Pamiętam jakby to było wczoraj – będąc w gimnazjum wracałem po południu do domu, chwilę odpoczywałem po czym brałem się za lekcje i odrabiałem wszystko, co mogłem, żeby potem móc od piątkowego wieczoru i przez kolejne dwa dni móc grać na mojej własnej konsoli w GTA, FIFĘ, czy NFS. Jeśli ktoś nie rozumie czemu tak podniecam sprzętem, który już legalnie może kupić sobie alkohol to współczuję(?). Oczywiście wszystkie te elementy nie miałyby sensu bez dobrego doboru gier, bo w takim wypadku konsola maksymalnie po kilku miesiącach zbierałaby kurz. Co prawda zdarzało mi się wracać i odstawiać PS2 na trochę np. pod wpływem LU-DM, ale zawsze co jakiś czas magia tej konsoli namawiała mnie do zasiądnięcia po raz kolejny i zagrania w te klasyki. Pewne dlatego czarnulka jest tak bliska mojemu sercu, jak wcześniej wszelkiego rodzaju Pegasusy.

Wielu ludzi potrafi z perspektywy czasu hejtować PS2 i narzekać, jakie to koszmarne porty PC-owych gier potrafiły wychodzić na tę konsolę np. NFS Carbon, gdzie podczas wojny drużynowych do pojedynku z nami staje tylko dwóch oponentów, gdzie na PC było ich aż 6-ciu. Czy zmiażdżony w wielu recenzjach port Splinter Cell: Chaos Theory, który był lata świetlne za swoim odpowiednikiem na PieCu. Niestety PS2, jest jedną z najsłabszym konsol swojej generacji, jeśli chodzi o specyfikację, GameCube i XBOX biły ją na głowę w niemal każdym aspekcie, a wiele serii ukazało się na tej konsoli co najwyżej z jakimiś spin-offami będącymi o klasę niżej grami, niż oryginały. Ale osobiście mi to nie przeszkadza, bo jak wiecie wcześniej pojedynki ze słabą grafiką miałem już we krwi po latach doświadczeń. A każdy biedniejszy port, czy spin-off był dla mnie okazją do zapoznania się z czymś nowym i możliwościami mojej konsoli. Takie wydane w 2005 CoD 2:Big Red One, uważam za bardzą dobrą grę, mimo że sporo jest brakuje do CoDa 2. Na obronę PS2 mogę jedynie dodać, że porty GTA3, VC i SA w moim mniemaniu wyglądają lepiej na czarnulce niż na PeCecie, bo jakieś takie lepsze oświetlenie i przyjemniejsze dla oka. Nigdy nie odczułem jednak, że czegoś na tej konsoli mi brakuje, wyszło wiele części NFS czy GT4, jeśli chciałem się pościgać, jeśli chciałem dobrego RPG to miałem Final Fantasy. Trochę ominęło mnie katowanie God of Wara, ale to głównie z faktu, że wszelkie edycje tej gry kraszują się w pewnym miejscu w wyniku zbyt wolnego wczytania pamięci z USB (USB 1.1 :<). Przez to ograniczenie ominęło mnie także kilka innych gier m.in. Tekken Tag Tournament, Half-Life, czy Battlefield2: Modern Combat, ale będąc już starszym myślę, że i na nie przyjdzie czas, oczywiście w wersji pudełkowej.

Czasy szóstej generacji konsol to także wielkie narodziny gier z otwartym światem, gdzie pojawiło się wiele konkurentów dla już wtedy popularnej marki Grand Theft Auto oferujący wielkie miasta, strzelaniny i rozwałkę np. True Crime czy DRIV3R, jednakże wiele z nich nie mogło równać się z produkcjami mistrzów. Pod koniec życia PS2 wychodziło też sporo gier stawiających na niszczenie otoczenia m.in. Just Cause czy Mercanaries, a do tego FlatOut2, czy BurnOut3. Dzięki takim zabiegom wiele gier zostało wzbogaconych o imersję. Jedną z ważniejszych premier tamtego czasu była ostatnia gra wydana na PS2 – we września 2013 roku FIFA 14, dzięki czemu przez chwilę mogłem poczuć wrażenie, że gram w coś zupełnie nowego, bo mam aktualne składy z tymi w rzeczywistości (chociaż w sumie już było zimowe okienko transferowe). FIFĘ tą uważam za najlepszą wersję 07 na tą konsolę, wiele mechanik zostało rozbudowanych o te pojawiające się na PS3, a także mnogości licencji, gdzie nawet każdy klub z Ekstraklasy miał swoje własne licencjonowane stroje. O tej jednak chciałbym opowiedzieć w kolejnej części tego maratonu.

Według mnie PS2 trafiła do mnie w idealnym dla siebie czasie, bo był to okres przejściowy pomiędzy starszymi grami na starym komputerze, a tymi nowymi na laptopie, który otrzymałem w końcówce 2016 roku. Zapoznał mnie z grami, które na moim sprzęcie nie miały nadziei dobrze się uruchomić. PS2 było dobrze nastawione na wspólne kanapowe granie, jednak osobiście nigdy nie miałem większego etapu w którym grywałem z kimś w ten sposób, bo skończyło się na kilku partyjkach z kolegą w LEGO Indiana Jones, czy ten padaczny tryb wieloosobowy dla GTA SA. Niemożna jednak odmówić tej konsoli miejsca w świadomości graczy, gdzie do dzisiejszego momentu żadnej konsoli nie udało się pobić rekordu sprzedaży wynoszącego 155 milionów sztuk. Zebrane razem Dreamcasty, XBOXy i Gamecuby razem zgromadziły ledwo powyżej 1/3 tego wyniku.

Rozważania o PS2 nie byłyby kompletne, gdyby nie zawierały listy najlepiej wspominanych przeze mnie tytułów. Uzbierałem takich.. 15, więc pozwolę sobie z nich sklecić osobną notkę. Mimo początkowych obaw PS2 kupiona przeze mnie w lutym 2014 służy mi do dziś i bezawaryjnie służy mi do dnia dzisiejszego, jedynie pad dołączony przez poprzedniego właściciela posiada już kilka przycisków niedziałających, ale zdążyłem zaopatrzyć się już w zamiennik. Przeciorałem na tej konsoli kilka tysięcy godzin i osobiście uważam pady do tej konsoli za jeden z najlepszych designów ostatnich lat. Sprzeciwy proszę w komentarzach :).

Wbrew temu co mógłby sugerować zakup jeszcze nie ukończyłem dołączonego do zestawu Hitmana, bo jest to gra niezwykle trudna do ukończenia i wielce precyzyjna, siadłem w ostatnie wakacje do niej, lecz udało mi się ukończyć jedynie 2/3 całej gry, lecz na pewno kiedyś ta twierdza polegnie. Do mojego „bogatego” zestawu gier należą jeszcze GTA3 kupione przeze mnie w sierpniu 2015, ukończone na 100% jakoś w styczniu, Shadow of Rome z stycznia 2016, ukończone po kilku tygodniach oraz GTA Vice City zakupione we wrześniu 2016, ukończone w lutym 2017. Jak widać moja kolekcja gier nie jest wielka, lecz każdy nowy tytuł próbuję ukończyć na 100%, żeby jak najlepiej oddać się rozgrywce każdej gry.

Oficjalna historia PS2 zakończyła się na przełomie 2012 i 2013 roku, kiedy to Sony oficjalnie wstrzymało produkcję urządzenia, chociaż śmiało można rzec, że ten system umarł śmiercią kliniczną już kilka lat wcześniej. Wielu ludzi uważa już ją oficjalnie za konsolę retro, głównie przez swoje 19 lat na karku. Ostatnią grą wydaną na urządzenie jest FIFA 14 z września 2013, chociaż wielu za prawdziwą ostatnią grę podaje tutaj God of War 2 z lutego 2007. PS2 dla mnie to nie tylko konsola, to motor do przeszłości, do stania się kolekcjonerem retro konsol i gier. To na tej konsoli poczułem pełną wczuwę w historie opowiadane przez gry (co zbiegło się z powolną nauką języka angielskiego), kolejnych misjach, czy zwrotach akcji myślałem podczas nudnych lekcji w szkole. Przy tej konsoli utopiłem sporo godzin przy FIFIE, GTA, NFSach, czy innych dla mnie nostalgicznych grach. O tych chciałbym wam jednak opowiedzieć w kolejnej części tego maratonu, gdzie przedstawię 15 gier wokół których łezka sama kręci mi się w oku, oraz wspomnę o kilku, które się nie załapały.

W tym miejscu chciałbym zaprosić was do wyrażania swoich wspomnień i opinii o tej konsoli w komentarzach – graliście? Nie graliście? Dla was to już retro? Oldschool? Czy niewarte uwagi badziewie? Jaka by nie była odpowiedź to napiszcie mi proszę w komentarzu? A w międzyczasie wpadnijcie na wpisy moich co-redaktorów np. Piterusa, gdzie ostatnio autor napisał kilka fajnych słów o swojej dotychczasowej przygodzie w FUT, czy LU-DM Team, gdzie ostatnio zaczęliśmy się bawić z serwer na multiplejerze GTAIV. Tymczasem, niech moc będzie z wami i do zobaczenia.